wtorek, 30 grudnia 2008
niedziela, 28 grudnia 2008
odzyskane
Zapomniałem wspomnieć że przed świętami dzięki Błażejowi i Bartkowi udało mi się odzyskać 6941 zdjęć i rysunków które usunąłem. pozostaje jedynie porozkładać je do folderów itp. odzyskane pliki mają zmienione nazwy i nie są ułozone chronologicznie więc to nie takie proste :P.. na tyle pracochłonne że do tej pory sie za to nie zabrałem :P
BTW oprócz fotek i rysunków (~9GB) odzyskałem jeszcze 40 GB innych plików i zajęło mi 10 minut ich usunięcie :) wszystkie były w jednym katalogu :)
taki mało rowerowy OT
hihi
BTW oprócz fotek i rysunków (~9GB) odzyskałem jeszcze 40 GB innych plików i zajęło mi 10 minut ich usunięcie :) wszystkie były w jednym katalogu :)
taki mało rowerowy OT
hihi
piątek, 26 grudnia 2008
masa grudniowa :)
Wyświetl większą mapę
W związku z tym, że ostatnia masa przyprawiła mnie tylko o skostniałe kończyny, dziś z Ryśką sieknęliśmy sobie wycieczkę do Miedzeszyna. Ona zrobiła ze 25 km u mnie na liczydle wybiło ponad 40 :)
tyle.
czwartek, 18 grudnia 2008
F O B I A
Tego nie znajdziecie w googlach!
Dziś przeglądając kalendarz z poradami na każdy dzień
(1,99 w empiku)
natrafiłem na listę ciekawych fobii:
detrimenofobia - lęk przed korzystaniem z toalety w obcym domu
forcultufobia - lęk przed korzystaniem z toalety publicznej
abcellofobia - lęk przed wychodzeniem z toalety
picafobia - lęk przed srokami
no dobra sroki wygooglowały sie, ale pasują do zestawienia więc ich nie usuwałem :P
było jeszcze kilka na prawdę dziwnych fobii ale zostawię je na inną okazję.
tyle
DODANE w piątek
Okurka! sam sie wygoglowałem sprawdźcie to!
w gogle wpiszcie detrimenofobia!
łał :O
Dziś przeglądając kalendarz z poradami na każdy dzień
(1,99 w empiku)
natrafiłem na listę ciekawych fobii:
detrimenofobia - lęk przed korzystaniem z toalety w obcym domu
forcultufobia - lęk przed korzystaniem z toalety publicznej
abcellofobia - lęk przed wychodzeniem z toalety
picafobia - lęk przed srokami
no dobra sroki wygooglowały sie, ale pasują do zestawienia więc ich nie usuwałem :P
było jeszcze kilka na prawdę dziwnych fobii ale zostawię je na inną okazję.
tyle
DODANE w piątek
Okurka! sam sie wygoglowałem sprawdźcie to!
w gogle wpiszcie detrimenofobia!
łał :O
poniedziałek, 15 grudnia 2008
no k***a!
Święta, święta eh.
Chciałem na gwiazdkę podarować Babci kolaż z rodzinnych fotografii, sięgnąłem więc do ostatnio specjalnie do tego celu wykonanego zdjęcia, wyszparowałem je mozolnie, po czym moja uwaga zwróciła się ku folderowi "fotografie" na przenośnym dysku na który wrzuciłem wszystko przed formatowaniem dysku laptopa...
Ciekawa rzecz...bo zdjęć tam nie było.
Sprawdziłem dokładnie inne foldery...inne rzeczy są
Po prostu nie skopiowałem...
Mało tego!
Po formatowaniu i stawianiu nowego systemu folder ze zdjęciami ostał się na partycji!!!
I nie zgadniecie...tak, tak! usunąłem go!
aaaaaaaaaaaaaaaaaa dalej jak w tytule....
MAŁO TEGO!
Ten folder (no może 90%) zapisany był na komputerze Don Tadeusza!
I co? I on też robił format!
Ale zanim go zrobił to zapytał czy na pewno nie zostawiłem tam czegoś!
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Dalej jak w temacie 10x
Idę się poćwiartować.
nara
Chciałem na gwiazdkę podarować Babci kolaż z rodzinnych fotografii, sięgnąłem więc do ostatnio specjalnie do tego celu wykonanego zdjęcia, wyszparowałem je mozolnie, po czym moja uwaga zwróciła się ku folderowi "fotografie" na przenośnym dysku na który wrzuciłem wszystko przed formatowaniem dysku laptopa...
Ciekawa rzecz...bo zdjęć tam nie było.
Sprawdziłem dokładnie inne foldery...inne rzeczy są
Po prostu nie skopiowałem...
Mało tego!
Po formatowaniu i stawianiu nowego systemu folder ze zdjęciami ostał się na partycji!!!
I nie zgadniecie...tak, tak! usunąłem go!
aaaaaaaaaaaaaaaaaa dalej jak w tytule....
MAŁO TEGO!
Ten folder (no może 90%) zapisany był na komputerze Don Tadeusza!
I co? I on też robił format!
Ale zanim go zrobił to zapytał czy na pewno nie zostawiłem tam czegoś!
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Dalej jak w temacie 10x
Idę się poćwiartować.
nara
piątek, 12 grudnia 2008
(nie) Na rowerze w Na łęczowie
co prawda na tym kutym na dwa koła metalowym rumaku siedziałem 9 grudnia a jednak postanowiłem dodać go na początku jako rowerowy akcent.
informuje iż pokonałem do tej pory dystans około 70 km w warunkach "zimowych" tj temperatura powietrza poniżej 10 st Celsjusza.
wbrew pozorom jazda w niskiej temperaturze nie jest nieprzyjemna.
to jak jazda na snowboardzie- zimno tylko w palce (wszystkie) i twarz.
to w czym jeżdżę wystarcza na krótkie dystanse (max 20km) ale na dłuższe to ochraniacze na stopy/buty i rękawiczki jakieś windstoperowe by sie zdały.
a no myslę o jakiejs dłuższej wycieczce... sie zobaczy...
może w święta... trochę nudno tak samemu.
marzy mi sie śnieg...........eh
ps wróciłem licznik. teraz polski. zobaczymy ile podziała :)
informuje iż pokonałem do tej pory dystans około 70 km w warunkach "zimowych" tj temperatura powietrza poniżej 10 st Celsjusza.
wbrew pozorom jazda w niskiej temperaturze nie jest nieprzyjemna.
to jak jazda na snowboardzie- zimno tylko w palce (wszystkie) i twarz.
to w czym jeżdżę wystarcza na krótkie dystanse (max 20km) ale na dłuższe to ochraniacze na stopy/buty i rękawiczki jakieś windstoperowe by sie zdały.
a no myslę o jakiejs dłuższej wycieczce... sie zobaczy...
może w święta... trochę nudno tak samemu.
marzy mi sie śnieg...........eh
ps wróciłem licznik. teraz polski. zobaczymy ile podziała :)
czwartek, 4 grudnia 2008
piątek, 28 listopada 2008
wymiękłem-zesztywniałem
niestety masa zamiast o 18 ruszyła 18.40 widziałem jak kilka osób zrezygnowało już o 18.30...
nie ubrałem się odpowiednio ciepło i niestety przejażdżka z prędkością 10-15 km\h nie powodowała wzmożonego przepływu krwi w moich palcach co za tym idzie najpierw zesztywniały a następnie zaczęły boleć bardzo.
kiedy podjąłem decyzję o opuszczeniu masy na ulicy kruczej i zwiększyłem prędkość do 30 km\h zrobiło mi sie o wiele cieplej :) a kiedy zsiadłem pod domem z roweru mało nie upadłem bo stopy okazały sę równie zdrętwiałe co pamiętnego dnia kiedyto jechaliśmy z gołdapii do węgorzewa (!)
eh
przejechane z masą 12 km pozwolilo mi stwierdzić że gacie kupić tsza zimowe oraz że prędkość poruszania sie w temperaturze zbliżonej do zera powinna być powyżej 20 km\h żeby nie zakostnieć.
tyle
dobranoc
nie ubrałem się odpowiednio ciepło i niestety przejażdżka z prędkością 10-15 km\h nie powodowała wzmożonego przepływu krwi w moich palcach co za tym idzie najpierw zesztywniały a następnie zaczęły boleć bardzo.
kiedy podjąłem decyzję o opuszczeniu masy na ulicy kruczej i zwiększyłem prędkość do 30 km\h zrobiło mi sie o wiele cieplej :) a kiedy zsiadłem pod domem z roweru mało nie upadłem bo stopy okazały sę równie zdrętwiałe co pamiętnego dnia kiedyto jechaliśmy z gołdapii do węgorzewa (!)
eh
przejechane z masą 12 km pozwolilo mi stwierdzić że gacie kupić tsza zimowe oraz że prędkość poruszania sie w temperaturze zbliżonej do zera powinna być powyżej 20 km\h żeby nie zakostnieć.
tyle
dobranoc
wtorek, 25 listopada 2008
piątek, 21 listopada 2008
zima?
Po drodze padał śniegograd, tak zwyczajnie jakby nigdy nic.
Ot tak, z przejrzystego, bezchmurnego, niebieskiego nieba spadały małe płatkokulki zamrożonej wody... aż szkoda było siedzieć w autobusie.
Amore działa jak powinno, nie bardzo wiem jak to opisać.
Odnoszę jedynie wrażenie, że nie został napompowany tak jak poprzednio - zgodnie z moją wagą... ale nie odczuwam dyskomfortu i nie "dobiłem" go na krawężniku....czas pokaże.
Świder? Jakieś szczegóły proszę!
Na foto IKEA targówek - wielki plus ode mnie :)
przejechany
korzystając z okazji że koło 15 wczoraj się rozwiało trochę chmurek
ubrałem się na cebulę i poszedłem na rower
myślałem że będzie zimno...a nie było
dobrym zakupem okazała się być czapka pod kask zasłaniająca uszy.
około 20 km zrobiłem... mało
ale ciemno było i zaczynało padać jak wracałem więc wskoczyłem ociekać do metra :)
ubrałem się na cebulę i poszedłem na rower
myślałem że będzie zimno...a nie było
dobrym zakupem okazała się być czapka pod kask zasłaniająca uszy.
około 20 km zrobiłem... mało
ale ciemno było i zaczynało padać jak wracałem więc wskoczyłem ociekać do metra :)
środa, 19 listopada 2008
iniemamocnych
p_dole taką pogodę.
nawet nie chcę wyglądać za okno
a co dopiero wsiadać na rower.
idę robić pene w sosie serowo-pestowym
może mi się humor poprawi.
nawet nie chcę wyglądać za okno
a co dopiero wsiadać na rower.
idę robić pene w sosie serowo-pestowym
może mi się humor poprawi.
niedziela, 16 listopada 2008
powstrzymał mnie koniec sezonu.
reba przyszła...zapewne pamietacie jak ją zapakowałem do wysyłki...
niestety w sklepie nie mają tak utalentowanych pakowaczy, albo oszczędzają na tekturze bo amortyzator wystawał z paczki.
nicto
jeszcze tego samego dnia oddałem wszystkie elementy do scalenia przez skręcenie i nasmarowanie. pomyślałem że skoro już po sezonie to zrobią mi to od ręki... otóż nie.
wyrok brzmi: wtorek popołudniu.
dobrze że Katarynka wraca...jeszcze tylko 3,5 godziny :)
tyle
piątek, 14 listopada 2008
You've noticed
Katarynka mnie opuściła :( biedny siedzę zaniedbany w domu.
Zostawiła mnie dla jakiejś tam budowy gdzieś tam :(
a ja kocham i się zamartwiam czy się nie przeziębi biedaczka...
eh.
aż ma się ochotę wyjść!
i co pan robi?
jak to co? ... niewychodzę...
Pomimo niezbyt napiętego grafiku dziś nie mogę się ruszyć z domu.
Najgorsze jest czekanie.
Reba będzie u mnie dziś.
Zamówiłem ją do domu a mogłem do modelarni... żebym wiedział, że wszyscy się tak za mną stęsknili.
Zaraz po tym jak sklep nadał paczkę zadzwoniła Ryśka z prośbą o pomoc i do tego dziś zadzwonił Piotrek że pomoc by im się przydała... i co?
...i muszę siedzieć w domu i czekać na paczkę.
Mam nadzieje, że złożą mi rowerek na jutro żebym mógł się przejechać.
Od 2 miesięcy mnie dojpa nie bolała :) czas nad tym popracować :D
Pogoda w kratkę... ładna-nieładna... dziś się zamgłowało, ale nic to!
Rower sprawny = wycieczka choćby padało żabami!
Nie powstrzymają mnie nawet zmutowane dorsze, śledzie, jesiotry ani karpie! nawet te z laserami przymocowanymi do główek! o nie!
yeah baby!
Zostawiła mnie dla jakiejś tam budowy gdzieś tam :(
a ja kocham i się zamartwiam czy się nie przeziębi biedaczka...
eh.
aż ma się ochotę wyjść!
i co pan robi?
jak to co? ... niewychodzę...
Pomimo niezbyt napiętego grafiku dziś nie mogę się ruszyć z domu.
Najgorsze jest czekanie.
Reba będzie u mnie dziś.
Zamówiłem ją do domu a mogłem do modelarni... żebym wiedział, że wszyscy się tak za mną stęsknili.
Zaraz po tym jak sklep nadał paczkę zadzwoniła Ryśka z prośbą o pomoc i do tego dziś zadzwonił Piotrek że pomoc by im się przydała... i co?
...i muszę siedzieć w domu i czekać na paczkę.
Mam nadzieje, że złożą mi rowerek na jutro żebym mógł się przejechać.
Od 2 miesięcy mnie dojpa nie bolała :) czas nad tym popracować :D
Pogoda w kratkę... ładna-nieładna... dziś się zamgłowało, ale nic to!
Rower sprawny = wycieczka choćby padało żabami!
Nie powstrzymają mnie nawet zmutowane dorsze, śledzie, jesiotry ani karpie! nawet te z laserami przymocowanymi do główek! o nie!
yeah baby!
wtorek, 11 listopada 2008
nie ma radości bez...
Z okazji rocznicy Odzyskania Niepodległości
Wybieramy sie z Katarynką na paradę
na 13.00 na plac Piłsudskiego
wszystkich chętnych się spotkać zapraszamy.
do zo!
Wybieramy sie z Katarynką na paradę
na 13.00 na plac Piłsudskiego
wszystkich chętnych się spotkać zapraszamy.
do zo!
piątek, 7 listopada 2008
Mam to Wiem
dzięki licznikowi na górze po prawej wiem że ktoś tu zagląda....oprócz mnie.
niestety ostatnio nie bardzo mam o czym pisać.
w sprawach rowerowych bez zmian.
korespondowałem ze sklepem i niestety pomimo dość ostrego maila nie udało mi sie niczego wyegzekwować.
pogoda mi przeleciała.
Amore będę miał najprawdopodobniej po 13 listopada.
tyle.
niestety ostatnio nie bardzo mam o czym pisać.
w sprawach rowerowych bez zmian.
korespondowałem ze sklepem i niestety pomimo dość ostrego maila nie udało mi sie niczego wyegzekwować.
pogoda mi przeleciała.
Amore będę miał najprawdopodobniej po 13 listopada.
tyle.
czwartek, 30 października 2008
niedziela, 26 października 2008
wyliczanka
naliczyłem
11 dni odkąd dowiedziałem się, że za 14 dni dostanę amortyzator z powrotem,
33 dni odkąd wysłałem amortyzator do sklepu i dowiedziałem się że za 14 dni dostanę go z powrotem.
siedzę i myślę że mogłem wziąć proponowany mi amor zastępczy...eh
następnego razu nie będzie... tfu tfu tfu
...
ja chcę na rower! by!
11 dni odkąd dowiedziałem się, że za 14 dni dostanę amortyzator z powrotem,
33 dni odkąd wysłałem amortyzator do sklepu i dowiedziałem się że za 14 dni dostanę go z powrotem.
siedzę i myślę że mogłem wziąć proponowany mi amor zastępczy...eh
następnego razu nie będzie... tfu tfu tfu
...
ja chcę na rower! by!
środa, 22 października 2008
3 dni
tylko 3 i za razem aż.
rzygać mi się chce jak patrzę na piętrzące się zlecenia na biurku.
obiecałem sobie dotrwać.
eh
w uszach znowu radiohead.
rzygać mi się chce jak patrzę na piętrzące się zlecenia na biurku.
obiecałem sobie dotrwać.
eh
w uszach znowu radiohead.
niedziela, 19 października 2008
SC
Kocham Was Oboje, choć połowie z Was może się to wyznanie nie podobać.
Życzę Wam dużo szczęścia, różowych kluseczek i wielu z nich radości.
Życzę Wam dużo szczęścia, różowych kluseczek i wielu z nich radości.
wujek Piotrek
czwartek, 16 października 2008
środa, 15 października 2008
parszywa 5
wziąłem się w garść i z werwą chwyciłem za telefon. Myślałem o tych wszystkich słowach pełnych złości i rozpaczy, jakimi pragnąłem zalać rozmówcę, o tym jak cierpię i usycham z tęsknoty, jak sie martwię kiedy jej nie ma przy mnie. W głowie układałem zdania wielokrotnie złożone, współrzędne wynikowe, przeciwstawne, łączne i rozłączne... Miałem plan! Zagadać tak żeby sie skarpety pozsówały!
...ale jak to w życiu bywa, zrezygnowałem bo w telefonie nie działa mi klawisz "5" ... więc napisałem maila- dokładnie 4 krótkie zdania...
REBY niema już 3 tygonie.
zobaczymy co napiszą
...ale jak to w życiu bywa, zrezygnowałem bo w telefonie nie działa mi klawisz "5" ... więc napisałem maila- dokładnie 4 krótkie zdania...
REBY niema już 3 tygonie.
zobaczymy co napiszą
poniedziałek, 13 października 2008
go on! ignore me!
może wiecie może nie ale bycie ignorowanym jest super.
serio
mój szef mnie ignoruje :) i to jest takie zabawne, hi hi
czeka mnie 2 tygodnie laby i zero zwracania uwagi.
Wielki J stroi fochy jak mała dziewczynka.
hihi
miłego dnia.
serio
mój szef mnie ignoruje :) i to jest takie zabawne, hi hi
czeka mnie 2 tygodnie laby i zero zwracania uwagi.
Wielki J stroi fochy jak mała dziewczynka.
hihi
miłego dnia.
piątek, 10 października 2008
86
Zaczęło sie niewinnie, od porannych głębokich przemyśleń, o zimie, o braku roweru, o otaczających pokusach podjadania i o wadze wskazującej 86 pkt.
To dobry jak na mnie wynik, pomyślałem, zważywszy, że zwykle oscylowałem w okolicach 94 pkt. Myślałem o Katarynce śpiącej jeszcze smacznie, o jej planach na dziś, głęboko wierzyłem że uda się jej, pomimo tego że ona sama nastawiona była raczej sceptycznie.
Myślałem o pracy, do której już od dawna nie chce mi się wstawać rano i o decyzji podjętej wieczorem i o tym że jednak nie zrobię tak jak planowałem.
Dziś jest dzień w którym ważąc 86 kilo i będąc w pełni władz umysłowych zrezygnowałem z pracy, Kiedy rozmawiałem z Sami-Wiecie-Kim i wysłuchiwałem kolejnych argumentów dlaczego to jestem najgorszym pracownikiem chciałem się mu roześmiać w twarz. Czułem że decyzja którą podjąłem a do której Katarynka mnie bardzo namawiała jest jedynym słusznym wyjściem i że szkoda życia żeby sobie to uzmysławiać bardziej.
Złożyłem wymówienie i zgodnie z umową jaka mnie obowiązuje czeka mnie jeszcze 2 tygodnie pracy.
Tymczasem chce mi się śpiewać!
I love the whole world!
And all its sights and sounds!
Wszyscy którzy się dowiedzieli gratulowali mi tak jakbym co najmniej został laureatem nagrody Nobla :) eh
Kataryneczka dzwoniła do mnie 3 razy i 3 razy mówiłem jej że dziś jest jej szczęśliwy dzień. Cieszę się że zgodziła się i zmieniła decyzje.
Koniec z pracowaniem dla DEBILI moi Państwo!
Pękam z radości.... idę po plasterek
Pees
już 3 tydzień czekam na zwrot reby...oby zdążyli przysłać mi ją póki pracuję pod adresem dostawy :P
To dobry jak na mnie wynik, pomyślałem, zważywszy, że zwykle oscylowałem w okolicach 94 pkt. Myślałem o Katarynce śpiącej jeszcze smacznie, o jej planach na dziś, głęboko wierzyłem że uda się jej, pomimo tego że ona sama nastawiona była raczej sceptycznie.
Myślałem o pracy, do której już od dawna nie chce mi się wstawać rano i o decyzji podjętej wieczorem i o tym że jednak nie zrobię tak jak planowałem.
Dziś jest dzień w którym ważąc 86 kilo i będąc w pełni władz umysłowych zrezygnowałem z pracy, Kiedy rozmawiałem z Sami-Wiecie-Kim i wysłuchiwałem kolejnych argumentów dlaczego to jestem najgorszym pracownikiem chciałem się mu roześmiać w twarz. Czułem że decyzja którą podjąłem a do której Katarynka mnie bardzo namawiała jest jedynym słusznym wyjściem i że szkoda życia żeby sobie to uzmysławiać bardziej.
Złożyłem wymówienie i zgodnie z umową jaka mnie obowiązuje czeka mnie jeszcze 2 tygodnie pracy.
Tymczasem chce mi się śpiewać!
I love the whole world!
And all its sights and sounds!
Wszyscy którzy się dowiedzieli gratulowali mi tak jakbym co najmniej został laureatem nagrody Nobla :) eh
Kataryneczka dzwoniła do mnie 3 razy i 3 razy mówiłem jej że dziś jest jej szczęśliwy dzień. Cieszę się że zgodziła się i zmieniła decyzje.
Koniec z pracowaniem dla DEBILI moi Państwo!
Pękam z radości.... idę po plasterek
Pees
już 3 tydzień czekam na zwrot reby...oby zdążyli przysłać mi ją póki pracuję pod adresem dostawy :P
poniedziałek, 6 października 2008
Kawaler wieczorową porą
UF
noi udało się... nie wiem czy inni też tak to odebrali, ale ja zaliczam imprezę do swoich życiowych sukcesów.
Naga atrakcja wieczoru dostarczyła rozrywki uczestnikom, choć ja nie ukrywam że było mi strasznie wstyd.
Weekend mi się strasznie szybko skończył, mam wrażenie że trwał z pół dnia :)
Dziś luz w robocie więc sobie odpocznę.
tyle
środa, 1 października 2008
in rainbows
pogoda choć mało tęczowa to jednak strasznie radioheadowa.
eh
szczególnie 3 kawałek z płyty, pod tytułem:"nude"
nastroje dziś wyraźnie pogodo-pochodne
eh
szczególnie 3 kawałek z płyty, pod tytułem:"nude"
nastroje dziś wyraźnie pogodo-pochodne
poniedziałek, 29 września 2008
Niebezpieczna zatoka
eh
dziś rano stwierdziłem, że moja głowa waży tak dużo że nie jestem w stanie jej podnieść.
udalo mi się oczyścić nos z zalegającego lepiszcza i unieść ją na tyle że możliwe okazało się wykonanie telefonu do Marzenia, którą uprzedziłem o moim nieprzybyciu.
Ledwo dyszę, ide spać.
tyle
dziś rano stwierdziłem, że moja głowa waży tak dużo że nie jestem w stanie jej podnieść.
udalo mi się oczyścić nos z zalegającego lepiszcza i unieść ją na tyle że możliwe okazało się wykonanie telefonu do Marzenia, którą uprzedziłem o moim nieprzybyciu.
Ledwo dyszę, ide spać.
tyle
sobota, 27 września 2008
mam w nosie
wczoraj ciepło i bez chmur a ja zapomniałem o masie!
pogoda jak na zamówienie!
eh
gdyby nie Ryśka tobym pewnie przypomniał sobie za tydzień...
z Katarynką poszliśmy naobiad na stare miasto i widzieliśmy że o 17 juz ludzie na masę się zbierali.
rozdawali koszulki wszystkim - to i my mamy
pozatym po kawie z lodem zaziębłem
zaglutałem nos, zadrapałem gardło, zatkałem ucho - rozchorowałem się na caego.
pogoda jak na zamówienie!
eh
gdyby nie Ryśka tobym pewnie przypomniał sobie za tydzień...
z Katarynką poszliśmy naobiad na stare miasto i widzieliśmy że o 17 juz ludzie na masę się zbierali.
rozdawali koszulki wszystkim - to i my mamy
pozatym po kawie z lodem zaziębłem
zaglutałem nos, zadrapałem gardło, zatkałem ucho - rozchorowałem się na caego.
wtorek, 23 września 2008
unterwegs heimwärts
Reba ruszyła do ojczyzny serwisu zaznać.
ciesze sie ze sklep placi za przesylke w obie strony :) bo i tak mnie telepie ze rower za taki hajs sie tak czesto serwisu domaga.
ze wzgledu na niemile doswiadczenia z kurierami postanowilem zapakowac amortyzator tak aby droge do bydgoszczy a potem do niemiec mogl odbyc na kopach.
oprocz tego co na foto pojawila sie jeszcze taka folia ze spienionego PE (chyba)
mucha nie kuca nic.
tyle
niedziela, 21 września 2008
Koniec sezonu :|
Wygląda na to że sezon dla mnie sie skończył...
po przejechaniu 800 km dziś wieczorem zauważyłem, że REBA niedość, że dziwnie działa to jeszcze się obrzygała olejem...
nie pozostaje mi nic innego jak skontaktować sie ze sprzedawcą :(
czeka mnie kilka tygodni czekania na przesyłkę zwrotną - wnioskuję na podstawie doświadczenia.
eh.
jutro na 6 i myślałem, że na rowerku pojadę, a tu kupka.
dobranoc.
po przejechaniu 800 km dziś wieczorem zauważyłem, że REBA niedość, że dziwnie działa to jeszcze się obrzygała olejem...
nie pozostaje mi nic innego jak skontaktować sie ze sprzedawcą :(
czeka mnie kilka tygodni czekania na przesyłkę zwrotną - wnioskuję na podstawie doświadczenia.
eh.
jutro na 6 i myślałem, że na rowerku pojadę, a tu kupka.
dobranoc.
czwartek, 18 września 2008
środa, 17 września 2008
i o tym własnie mówię.
W poniedziałek (nie napisałem w poniedziałek a chciałem) spóźniłem się do roboty 20 minut przez tour de pologne... spytacie jakto? w warszawie to było w niedzielę? ano takto że wponiedziałek około 8 rano team-y zawijały się do płocka albo coś i wszystkie jechały tą trasą co ja do roboty tylko w drugą stronę... a spóźniłem się bo strasznie chciałem im zdjęcia porobić... tylko dzięki niskiej temperaturze telefon/aparat działał wyjątkowo powoli a i moje zgrabne palce w zimnie nie były zbyt zwinne.ż tylko rozmazana plama.
jak patrzyłem na te samochody obładowane rowerami to sobie przypomniałem jak przed wyjazdem do ustronia martwiliśmy się czy się 3 na dach zmieszczą :)
zakupiłem sobie opcisłom bjelizne termoaktywną na chłody i juto ją będę wdrażał... wrażenia wieczorem :)
tyle
niedziela, 14 września 2008
zimno . (zimno i kropka)
od paru dni temperatura rano utrzymuje sie na niskim, oscylującym w okolicach 12-15 stopni poziomie. zimno.
dojazd do pracy zajmuje mi więcej czasu, bo najpierw musze zmusić pikawę do przepchnięcia piachu w żyłach...
jak dojeżdzam do pracy jestem juz rozgrzany i gotowy do drogi...i wtedy zsiadam z roweru i siadam przy biurku :|
dziś byliśmy z Katarynką na małym randez vois po okolicy i przyokazji na bazarze na kole.
ubrani w lajkrę, polary, kurtki, rękawiczki z długimi paluchami i spodnie i zmarźliśmy...
rozglądam się po sklepach za jakowymiś ciuszkami ale za kurteczkę 300 zeta to jakoś nie halo...
żyrardowskie ciuchy zaczynaja mi sie poodobać... się zobaczy.
eh
droga p. - mcinek powinien sie pospieszyc z tymi mailami...
tyle
dojazd do pracy zajmuje mi więcej czasu, bo najpierw musze zmusić pikawę do przepchnięcia piachu w żyłach...
jak dojeżdzam do pracy jestem juz rozgrzany i gotowy do drogi...i wtedy zsiadam z roweru i siadam przy biurku :|
dziś byliśmy z Katarynką na małym randez vois po okolicy i przyokazji na bazarze na kole.
ubrani w lajkrę, polary, kurtki, rękawiczki z długimi paluchami i spodnie i zmarźliśmy...
rozglądam się po sklepach za jakowymiś ciuszkami ale za kurteczkę 300 zeta to jakoś nie halo...
żyrardowskie ciuchy zaczynaja mi sie poodobać... się zobaczy.
eh
droga p. - mcinek powinien sie pospieszyc z tymi mailami...
tyle
poniedziałek, 8 września 2008
może będę cytryną przez jakiś czas
spisuje się nieźle ale nie tak dobrze jak te światełka na red bull ixfajters
co do samej wycieczki to lajcik przez wilanów do anina i na jolie-borz.
dziś przemokłem w drodze do pracy i w drodze powrotnej.
trochę mi skoda że nie mam w domu takiej chłodziarki do lasera jak w pracy, bo znakomicie mi rano w 15 minut wyschły buty...wieczorem muszą wystarczyć gazety :|
dobrze, że jest poniedziałek
bo w poniedziałki jest u nas wyborcza :) ... :| ... :(
choroba...
ostatnio sięgnąłem do 3 części trylogii w pięciu tomach... i postanowiłem że zwariuję... może będę cytryną przez jakiś czas... eh
dobranoc
środa, 3 września 2008
Good day today
Dziś
był dobry dzień. (pomijając mój pobyt w pracy...)
Z. dziś samochodzik odebrała i była bardzo z tego powodu
podekscytowana :)
Do Jasia i Piotrka przyszła paczka z kablem do frezarki i sie nią już bawiłem :D
poza tym na kolacjem była picca kturom lubje.
Lampka rowerowa uzyskała kształt...na razie niezbyt cieszący oko ale wykonałem juz próby świecenia i działa :)
niestety ostatnio niema wycieczek rowerowych, o których warto by pisać
więc blog kuleje.
ide spać.

Z. dziś samochodzik odebrała i była bardzo z tego powodu
Do Jasia i Piotrka przyszła paczka z kablem do frezarki i sie nią już bawiłem :D
poza tym na kolacjem była picca kturom lubje.
Lampka rowerowa uzyskała kształt...na razie niezbyt cieszący oko ale wykonałem juz próby świecenia i działa :)
niestety ostatnio niema wycieczek rowerowych, o których warto by pisać
więc blog kuleje.
ide spać.
niedziela, 31 sierpnia 2008
10 dni później
no i minęło 10 dni.
gips zdjąłem ale jeszcze nie forsowałem ręki
i rower stoi czyściutki w mieszkaniu.
Masę sobie odpuściłem,
trochę z powodu słabej ręki
a trochę z lenistwa bo mokro było itp.
w tygodniu byłem głównie w pracy, choć zdarzyło mi się być w bibliotece narodowej - thrice!
Bez żenady mogę przyznać że jak pomyślę o lodowatych porankach i tym,
że dziś skończył mi się bilet na awtobusy to mam ochotę założyć gips s powrotem :|
jadę na działkę zawinąć Don Tadeusza do warszawy.
Nar a
gips zdjąłem ale jeszcze nie forsowałem ręki
i rower stoi czyściutki w mieszkaniu.
Masę sobie odpuściłem,
trochę z powodu słabej ręki
a trochę z lenistwa bo mokro było itp.
w tygodniu byłem głównie w pracy, choć zdarzyło mi się być w bibliotece narodowej - thrice!
Bez żenady mogę przyznać że jak pomyślę o lodowatych porankach i tym,
że dziś skończył mi się bilet na awtobusy to mam ochotę założyć gips s powrotem :|
jadę na działkę zawinąć Don Tadeusza do warszawy.
Nar a
poniedziałek, 25 sierpnia 2008
Boom De Ah Dah
dziś rano w drodze do roboty po jak zwykle za krótkim urlopie, myślałem ze dzisiejszy wpis tutaj będzie utrzymany w konwencji "nienawidzę poniedziałku" oraz "wszystko mnie boli"...
pierwszy widok za oknem i pierwsze chwile w pracy wogole mnie nie rozczarowały bylo tak jak przewidziałem
kiedy już ogarnąłem się z gówna i moglem spokojnie przycupnąć przy kompie, Rysia na gg wrzuciła linka do "Boom de ah dah" i świat na chwilę stał się ładniejszy :)
lubię takie fajne reklamy :)
Boom De Ah Dah na YouTube
world is just awesome
pierwszy widok za oknem i pierwsze chwile w pracy wogole mnie nie rozczarowały bylo tak jak przewidziałem
kiedy już ogarnąłem się z gówna i moglem spokojnie przycupnąć przy kompie, Rysia na gg wrzuciła linka do "Boom de ah dah" i świat na chwilę stał się ładniejszy :)
lubię takie fajne reklamy :)
Boom De Ah Dah na YouTube
world is just awesome
czwartek, 21 sierpnia 2008
Dla tych co niewiedzą...
– Plany były wywieszone...
– Wywieszone? By je znaleźć, musiałem zejść do piwnicy!
– Tam jest dział informacji.
– Potrzebowałem latarki.
– No, może światło było zepsute.
– Schody też.
– Znalazł pan jednak ogłoszenie, nie?
– Znalazłem. Tak, znalazłem – stwierdził Artur. – Było wywieszone na dole zamkniętej szafy na akta, stojącej w nieużywanym klozecie, na drzwiach którego napis ostrzegał: UWAGA ZŁY LEOPARD!
– Wywieszone? By je znaleźć, musiałem zejść do piwnicy!
– Tam jest dział informacji.
– Potrzebowałem latarki.
– No, może światło było zepsute.
– Schody też.
– Znalazł pan jednak ogłoszenie, nie?
– Znalazłem. Tak, znalazłem – stwierdził Artur. – Było wywieszone na dole zamkniętej szafy na akta, stojącej w nieużywanym klozecie, na drzwiach którego napis ostrzegał: UWAGA ZŁY LEOPARD!
Why so serious?
Byliśmy w piątkę w ustroniu
ruszyliśmy w czwartek,
część pociągiem
część niepociągiem.
taki wypad to znakomity sprawdzian,
Odporności charakterów i mięśni wszelakich na przemęczenia.
to trasa "mniejwięcej" z 1 dnia:
View Larger Map
lajt po płaskim.
a w tym czasie Katarynka z Ajrin drapały się na Czantorię ze skutkiem pozytywnym
2 dzień pod znakiem deszczu spędziliścy wszyscy w cieszynach czeskim i polskim
3 dzień to znowu góry.
obie drużyny tą samą trasą:
na równicę i przez orłową, świniorkę, trzy kopce i kamienny do Wisły-miejscowości, skąd po obiedzie rowerzyści udali sie nad zbiornik Czerniański i z powrotem wdłuż wisły-rzeki, a pieszyści rajd po karczmach w drodze do ustronia. Należy dodać że rowerzyści spali kilka godzin dłużej :P i ruszyli później
4 dzień z rana pożegnaliśmy Ajrin która odjechała do miasta nad Odrą, zabierając Katarynkę do Pszczyny. Reszta po krótkiej i niezbyt zaciekłej dyskusji postanowiła wwieść dupsko na czantorię. tak też uczyniliśmy. krótka wędrówka i byliśmy na szczycie - rozejrzeliśmy się i zeszliśmy do kolejki którą też zjechaliśmy.
na koniec niespodzianka
po powrocie rozbolała mnie ręka od wielkiego dzwonu....
Dostałem gips na 10-14 dni co oznacza ascezę rowerową.
rower w serwisie :|
Hamulce tarczowe to moja zmora - głośne i szybko się zużywają...
pan w serwisie powiedział że są bardzo dobre (te moje) i to mnie troche podbudowało.
nadmienił jednak że jak już zużyje te gówniane klocki to mi zaproponuje coś lepszego :| eh
GALERYJA
ruszyliśmy w czwartek,
część pociągiem
część niepociągiem.
taki wypad to znakomity sprawdzian,
Odporności charakterów i mięśni wszelakich na przemęczenia.
to trasa "mniejwięcej" z 1 dnia:
View Larger Map
lajt po płaskim.
a w tym czasie Katarynka z Ajrin drapały się na Czantorię ze skutkiem pozytywnym
2 dzień pod znakiem deszczu spędziliścy wszyscy w cieszynach czeskim i polskim
3 dzień to znowu góry.
obie drużyny tą samą trasą:
na równicę i przez orłową, świniorkę, trzy kopce i kamienny do Wisły-miejscowości, skąd po obiedzie rowerzyści udali sie nad zbiornik Czerniański i z powrotem wdłuż wisły-rzeki, a pieszyści rajd po karczmach w drodze do ustronia. Należy dodać że rowerzyści spali kilka godzin dłużej :P i ruszyli później
4 dzień z rana pożegnaliśmy Ajrin która odjechała do miasta nad Odrą, zabierając Katarynkę do Pszczyny. Reszta po krótkiej i niezbyt zaciekłej dyskusji postanowiła wwieść dupsko na czantorię. tak też uczyniliśmy. krótka wędrówka i byliśmy na szczycie - rozejrzeliśmy się i zeszliśmy do kolejki którą też zjechaliśmy.
na koniec niespodzianka
po powrocie rozbolała mnie ręka od wielkiego dzwonu....
Dostałem gips na 10-14 dni co oznacza ascezę rowerową.
rower w serwisie :|
Hamulce tarczowe to moja zmora - głośne i szybko się zużywają...
pan w serwisie powiedział że są bardzo dobre (te moje) i to mnie troche podbudowało.
nadmienił jednak że jak już zużyje te gówniane klocki to mi zaproponuje coś lepszego :| eh
GALERYJA
wtorek, 12 sierpnia 2008
od wielkiego dzwonu
choć u mnie jednak częściej...
dziś dzwon który w kategorii "Widowisko cyrkowe" zgarnąłby 9 z 10
jechałem śpiesząc sie do kochanej Katarynki wzdłuż Okopowej kiedy zza rogu wyjechał Traktor
no nie dosłownie...
...gość na rowerze DH który ważył na oko coś kolo 25kg (kierowca kolo 70)
zaliczyłem salto i wylądowałem na glowie rower został z tyłu.
kiedy już siedziałem po wszystkim na ziemi zastanawiałem sie co będzie do wymiany w radku...
otóż nic :O
naprawdę... kopara ... niema śladu na rowerze poza małą ryską na kierownicy...
mam za to potrącony nadgarstek lewy oraz kask z urwanym daszkiem(naprawione) i porysowanym wierzchem...
okład z Altacetu i na zakupy.
dziś dzwon który w kategorii "Widowisko cyrkowe" zgarnąłby 9 z 10
jechałem śpiesząc sie do kochanej Katarynki wzdłuż Okopowej kiedy zza rogu wyjechał Traktor
no nie dosłownie...
...gość na rowerze DH który ważył na oko coś kolo 25kg (kierowca kolo 70)
zaliczyłem salto i wylądowałem na glowie rower został z tyłu.
kiedy już siedziałem po wszystkim na ziemi zastanawiałem sie co będzie do wymiany w radku...
otóż nic :O
naprawdę... kopara ... niema śladu na rowerze poza małą ryską na kierownicy...
mam za to potrącony nadgarstek lewy oraz kask z urwanym daszkiem(naprawione) i porysowanym wierzchem...
okład z Altacetu i na zakupy.
poniedziałek, 11 sierpnia 2008
CZŁOWIEK POWINIEN SIĘ CZYMŚ INTERESOWAĆ I DO CZEGOŚ DĄŻYĆ
W
e środę na antenie polskiego radia
program trzeci, swoją listę osobistą prezentował jakiś aktorek, którego rozśmieszały dowcipy i niedopowiedzenia o dymkach i trawkach... Wydało mi sie to niesłychanie denne... kawałki puścił niezłe ale rozwalił mnie powtórkowo z rozrywkowy "WIERSZ O TYM, ŻE CZŁOWIEK POWINIEN SIĘ CZYMŚ INTERESOWAĆ I DO CZEGOŚ DĄŻYĆ" Artura Andrusa, nadany w przerywniku... Spadłbym z krzesła
ze śmiechu gdybym siedział.
DODANE: Artur Andrus śpiewa na youtube
Ponownie, będąc pasażerem pociągu intersiti relacji warszawa szczecin, siedziałem zasłuchany w radioodbiornik z racji nieposiadania żadnej lektury... Drogie dzieci, należy pamiętać aby się zawsze sie zaopatrzyć w odrobinę beletrystyki lub jakowyś periodyk , bo po ~6 godzinach jazdy żuchwa boli od ziewania. Nic śmiesznego nie zaobserwowano, skurcze i spocenia w dziwnych miejscach które wystąpiły w czasie podróży zdyskwalifikowano z grupy śmiesznych i skatalogowano jako męcząco-żenujące.
Szczecin...
Gdyby nie Katarynka to pewnie bym następnego dnia zawinął się z powrotem.
Całe szczęście że zaplanowała dokładnie cały mój pobyt i zagwarantowała mi olimpijskie konkurencje takie jak: wynoszenie gabarytów do śmietnika na czas, sprzątanie na czas, jedzenie na czas, rozmowy z Teściową na czas, noszenie szaf na czas, spanie na czas, rąbanie drewna na czas... i inne na c zas. z tego powodu chodziłem raczej śpiący...
Pierwszą ofiarą mego zmęczenia padłem ja sam kiedy to przybywszy na parapetówkę do Ireny po wysiedzeniu 2 hodzin padłem na łóżko i zasnąłem ku zażenowaniu swoim i innych gości.
Jeszcze raz najmocniej z całego serca strasznie ogromnie przepraszam.
W szczecinie są przepyszne tomatoes w szklarni na ul księdza robaka, rosną tam naprawdę malutkie w kiściach. Bez chemii zasilane jedynie wodą i nawozem wypadającym z małych zwierząt hodowanych na wsiach...
Takie małe czerwono-pomarańczowe landryneczki, szkoda że zebrałem tylko dwa pojemniki... z czego jeden stał się składnikiem równania dla Mcina w podziękowaniu za podwózkę...
...nie nawóz - pomidory.
eh
szykuje się ustroń...wiążę z nim wielkie nadzieje
fotki: tablica rejestracyjna samochodu na ul konstruktorskiej w Wwie
kadr z filmu JUMANJI (przypadkiem dziejący się u mnie na dymańskiej)
widoczek w mieście Schwedt 50km od Szna
oraz Szn i salon pralniczy koło zamku
(podobno w w Wie na Żoliborzu tesz jest)
DODANE: Artur Andrus śpiewa na youtube
Ponownie, będąc pasażerem pociągu intersiti relacji warszawa szczecin, siedziałem zasłuchany w radioodbiornik z racji nieposiadania żadnej lektury... Drogie dzieci, należy pamiętać aby się zawsze sie zaopatrzyć w odrobinę beletrystyki lub jakowyś periodyk , bo po ~6 godzinach jazdy żuchwa boli od ziewania. Nic śmiesznego nie zaobserwowano, skurcze i spocenia w dziwnych miejscach które wystąpiły w czasie podróży zdyskwalifikowano z grupy śmiesznych i skatalogowano jako męcząco-żenujące.
Szczecin...
Gdyby nie Katarynka to pewnie bym następnego dnia zawinął się z powrotem.
Całe szczęście że zaplanowała dokładnie cały mój pobyt i zagwarantowała mi olimpijskie konkurencje takie jak: wynoszenie gabarytów do śmietnika na czas, sprzątanie na czas, jedzenie na czas, rozmowy z Teściową na czas, noszenie szaf na czas, spanie na czas, rąbanie drewna na czas... i inne na c zas. z tego powodu chodziłem raczej śpiący...
Pierwszą ofiarą mego zmęczenia padłem ja sam kiedy to przybywszy na parapetówkę do Ireny po wysiedzeniu 2 hodzin padłem na łóżko i zasnąłem ku zażenowaniu swoim i innych gości.
Jeszcze raz najmocniej z całego serca strasznie ogromnie przepraszam.
W szczecinie są przepyszne tomatoes w szklarni na ul księdza robaka, rosną tam naprawdę malutkie w kiściach. Bez chemii zasilane jedynie wodą i nawozem wypadającym z małych zwierząt hodowanych na wsiach...
Takie małe czerwono-pomarańczowe landryneczki, szkoda że zebrałem tylko dwa pojemniki... z czego jeden stał się składnikiem równania dla Mcina w podziękowaniu za podwózkę...
...nie nawóz - pomidory.
eh
szykuje się ustroń...wiążę z nim wielkie nadzieje
fotki: tablica rejestracyjna samochodu na ul konstruktorskiej w Wwie
kadr z filmu JUMANJI (przypadkiem dziejący się u mnie na dymańskiej)
widoczek w mieście Schwedt 50km od Szna
oraz Szn i salon pralniczy koło zamku
(podobno w w Wie na Żoliborzu tesz jest)
środa, 6 sierpnia 2008
UWAGA ZŁY LEOPARD!
tak sie jakoś dziwnie okazało, że na tym blogu ogłaszam co u mnie słychać.
mało rozmawiamy, ale jeśli ktoś jest ciekawy to zagląda tutaj i wie.
więc przejdę do raportu:
Rower (pierwszy bo to blog o narowerby-ach) zdrowy - 20zł za prostowanie haka od ręki, w bikemanie chcieli go na noc :) ale nie dałem. generalnie denerwujący goście na bartoka - o wielki mi kolarz przyjechał na radonie, jak masz taki rower to sam go sobie naprawiaj. - bez łachy, będę się prosił żeby traktowano mnie z należytym klientowi szacunkiem --> kozy doić z takim podejściem mogą...choć Ryśkę obsłużyli tip top i za frajer... ja tam nie pójdę więcej.
Szczecin - zawijam kiece i lece - czwartek 16 55 IC z centralnej (z rowerem - prawdopodobnie popedałujemy do ojczyzny radka, german engineering in da house )
Nietoperz - beze mnie... ale to już zainteresowani wiedzą...
love and kisses
Zaphod
mało rozmawiamy, ale jeśli ktoś jest ciekawy to zagląda tutaj i wie.
więc przejdę do raportu:
Rower (pierwszy bo to blog o narowerby-ach) zdrowy - 20zł za prostowanie haka od ręki, w bikemanie chcieli go na noc :) ale nie dałem. generalnie denerwujący goście na bartoka - o wielki mi kolarz przyjechał na radonie, jak masz taki rower to sam go sobie naprawiaj. - bez łachy, będę się prosił żeby traktowano mnie z należytym klientowi szacunkiem --> kozy doić z takim podejściem mogą...choć Ryśkę obsłużyli tip top i za frajer... ja tam nie pójdę więcej.
Szczecin - zawijam kiece i lece - czwartek 16 55 IC z centralnej (z rowerem - prawdopodobnie popedałujemy do ojczyzny radka, german engineering in da house )
Nietoperz - beze mnie... ale to już zainteresowani wiedzą...
love and kisses
Zaphod
poniedziałek, 4 sierpnia 2008
Wieczorem, przed mym domem...
podejrzewam że skrzywiłem hak od przerzutki...ale pewność będę miał jutro po wizycie w serwisie.
Ale o so chodzi?
Wracając z usrynowa dzięki uprzejmości Rysi mogłem zahaczyć o empiq i zakupić bilet do Szczecina do któregoż wybieramy się z rowerkiem.
potem odprowadziwszy towarzyszkę włajaży do alei witosa ruszyłem w kierunku
Fotograficzność wymagała jednak ode mnie ciągłego zdejmowania i zakładania plecaka, co z kolei powodowało wzbierającą we mnie frustracje koniecznością
toteż telefon wylądował powieszony na szyi a następnie spowodował wrażenie spadania telefonu na bruk a to spowodowało zaciśnięcie się rąk na klamkach hamulców co z kolei spowodowało efektowny przelot na niewielkiej wysokości nad kierownica mojego szanownego korpusu ciągnącego za sobą moje nogi, rower korzystając z okazji że nikt sie nim nie interesował pierzchnął na bok, a że głupi nie potrafi chodzić to się wywrócił na prawo i wyrżnął przerzutką o ziemię. komórka okazała się udawać spadanie, którego nie udawała za to lampka czerwona emitująca światło w trzech trybach, która udawała komórkę wydając okropnie trzeszcząco-pękająco-rozsypujący się dźwięk po zderzeniu z glebą.
obśmiałem się z własnej gupoty i poszłem do domu.
Dobranoc
niedziela, 3 sierpnia 2008
wygrała masa
wygrała masa
nie ze względu na marną pogodę tylko z powodu lenia...
wahaliśmy sie a ja zadecydowałem. Okazja jeszcze się znajdzie.
Pogoda na masie dopisała - duchota była tak ogromna że przemoczyłem 2 koszulki zanim kolumna ruszyła.
Potem jak zwykle ciągneliśmy sie jak smród za wojskiem, ale na pocieszenie spotkaliśmy po drodze kilku wkurzonych kierowców i było trochę śmiechu.
Szukałem w necie jakiejś fotogaleryji ale chyba trochę za wcześnie. Znalazłem za to tego goscia, na blogu ma filmik i mikro galerię (i nazwałem blog podobnie - się okazało)
Jako że Katarynka wyjechała a ja sam to rzadko gotuję wczoraj obiad jadłem dopiero o 20 :) u Poli picca była.
Wracając pociemaku odprowadziłem Ryśkę do mostu świętokrzyskiego, lało jak z cebra. Byłem tak przemoczony że się zastanawiałem czy w ogóle zsiadać z roweru na siku... zsiadłem, co jak się okazało było lepszym wyjściem bo buty były już pełne deszczówki i by się przelało.
Dziś jedziemy wozem na działkę.
Właśnie skończyło sie pranie.
może trochę opalę bebech...byleby słońce było.
nara
nie ze względu na marną pogodę tylko z powodu lenia...
wahaliśmy sie a ja zadecydowałem. Okazja jeszcze się znajdzie.
Pogoda na masie dopisała - duchota była tak ogromna że przemoczyłem 2 koszulki zanim kolumna ruszyła.
Potem jak zwykle ciągneliśmy sie jak smród za wojskiem, ale na pocieszenie spotkaliśmy po drodze kilku wkurzonych kierowców i było trochę śmiechu.
Szukałem w necie jakiejś fotogaleryji ale chyba trochę za wcześnie. Znalazłem za to tego goscia, na blogu ma filmik i mikro galerię (i nazwałem blog podobnie - się okazało)
Jako że Katarynka wyjechała a ja sam to rzadko gotuję wczoraj obiad jadłem dopiero o 20 :) u Poli picca była.
Wracając pociemaku odprowadziłem Ryśkę do mostu świętokrzyskiego, lało jak z cebra. Byłem tak przemoczony że się zastanawiałem czy w ogóle zsiadać z roweru na siku... zsiadłem, co jak się okazało było lepszym wyjściem bo buty były już pełne deszczówki i by się przelało.
Dziś jedziemy wozem na działkę.
Właśnie skończyło sie pranie.
może trochę opalę bebech...byleby słońce było.
nara
sobota, 2 sierpnia 2008
zaćmienie
pomimo zastrzeżeń zgłaszanych przez P. i Rysię że będzie padać, twardo obstawiałem na swoim...
a tu psikus jeszcze nie ma 13 a już pada :|
wczoraj było zaćmienie słońca takie niepełne bo tylko 1/3 była zasłonięta
w ramach przerwy w pracy wybebeszyłem dyskietkę i przez złożoną na pół (2 warstwy) folie zrobiłem dwie fotki komórką
potem wykadrowałem w pikassie bo komórka nie ma takiego zuumu.
tyle teraz, potem zamelduję jak było na masie albo w trasie.
niedziela, 27 lipca 2008
Szybo w Przasnyszu
Od
niedzielnej eskapady na lotnisko minęło co prawda już troche czasu, ale ze względu na to że w poniedziałek obskoczyłem 2 zmianę to już mi sie nie chciało nic pisać.
Po primo: Dziękuję za fajoski prezent :)
No więc w skrócie:
Każdy uczestnik spędził w powietrzu średnio 17.6 minuty/lot
jeden uczestnik odbył dwa loty (rezem 8 minut w powietrzu)
inni uczestnicy latali 1 raz z czego dwoje podniosło średnią
unosząc się w powietrzu przez imponujące 40 i 50 minut.
Dzień był piękny i gdybyśmy sie wybierali jeszcze raz to krem z filtrem i leżak obowiązkowo należałoby spakować!
z boku i pod spodem kilka fotek z mojego aparatu
poniżej linki do fotek Ryśki i Mcina
Mcin
Rysia
Po primo: Dziękuję za fajoski prezent :)
No więc w skrócie:
Każdy uczestnik spędził w powietrzu średnio 17.6 minuty/lot
jeden uczestnik odbył dwa loty (rezem 8 minut w powietrzu)
inni uczestnicy latali 1 raz z czego dwoje podniosło średnią
unosząc się w powietrzu przez imponujące 40 i 50 minut.
Dzień był piękny i gdybyśmy sie wybierali jeszcze raz to krem z filtrem i leżak obowiązkowo należałoby spakować!
z boku i pod spodem kilka fotek z mojego aparatu
poniżej linki do fotek Ryśki i Mcina
| | |


Subskrybuj:
Posty (Atom)