piątek, 14 listopada 2008

You've noticed

Katarynka mnie opuściła :( biedny siedzę zaniedbany w domu.
Zostawiła mnie dla jakiejś tam budowy gdzieś tam :(
a ja kocham i się zamartwiam czy się nie przeziębi biedaczka...
eh.
aż ma się ochotę wyjść!
i co pan robi?
jak to co? ... niewychodzę...
Pomimo niezbyt napiętego grafiku dziś nie mogę się ruszyć z domu.
Najgorsze jest czekanie.
Reba będzie u mnie dziś.
Zamówiłem ją do domu a mogłem do modelarni... żebym wiedział, że wszyscy się tak za mną stęsknili.
Zaraz po tym jak sklep nadał paczkę zadzwoniła Ryśka z prośbą o pomoc i do tego dziś zadzwonił Piotrek że pomoc by im się przydała... i co?
...i muszę siedzieć w domu i czekać na paczkę.
Mam nadzieje, że złożą mi rowerek na jutro żebym mógł się przejechać.
Od 2 miesięcy mnie dojpa nie bolała :) czas nad tym popracować :D
Pogoda w kratkę... ładna-nieładna... dziś się zamgłowało, ale nic to!
Rower sprawny = wycieczka choćby padało żabami!
Nie powstrzymają mnie nawet zmutowane dorsze, śledzie, jesiotry ani karpie! nawet te z laserami przymocowanymi do główek! o nie!

yeah baby!

Brak komentarzy: