Byliśmy w piątkę w ustroniu
ruszyliśmy w czwartek,
część pociągiem
część niepociągiem.
taki wypad to znakomity sprawdzian,
Odporności charakterów i mięśni wszelakich na przemęczenia.
to trasa "mniejwięcej" z 1 dnia:
View Larger Map
lajt po płaskim.
a w tym czasie Katarynka z Ajrin drapały się na Czantorię ze skutkiem pozytywnym
2 dzień pod znakiem deszczu spędziliścy wszyscy w cieszynach czeskim i polskim
3 dzień to znowu góry.
obie drużyny tą samą trasą:
na równicę i przez orłową, świniorkę, trzy kopce i kamienny do Wisły-miejscowości, skąd po obiedzie rowerzyści udali sie nad zbiornik Czerniański i z powrotem wdłuż wisły-rzeki, a pieszyści rajd po karczmach w drodze do ustronia. Należy dodać że rowerzyści spali kilka godzin dłużej :P i ruszyli później
4 dzień z rana pożegnaliśmy Ajrin która odjechała do miasta nad Odrą, zabierając Katarynkę do Pszczyny. Reszta po krótkiej i niezbyt zaciekłej dyskusji postanowiła wwieść dupsko na czantorię. tak też uczyniliśmy. krótka wędrówka i byliśmy na szczycie - rozejrzeliśmy się i zeszliśmy do kolejki którą też zjechaliśmy.
na koniec niespodzianka
po powrocie rozbolała mnie ręka od wielkiego dzwonu....
Dostałem gips na 10-14 dni co oznacza ascezę rowerową.
rower w serwisie :|
Hamulce tarczowe to moja zmora - głośne i szybko się zużywają...
pan w serwisie powiedział że są bardzo dobre (te moje) i to mnie troche podbudowało.
nadmienił jednak że jak już zużyje te gówniane klocki to mi zaproponuje coś lepszego :| eh
GALERYJA
czwartek, 21 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz