no i minęło 10 dni.
gips zdjąłem ale jeszcze nie forsowałem ręki
i rower stoi czyściutki w mieszkaniu.
Masę sobie odpuściłem,
trochę z powodu słabej ręki
a trochę z lenistwa bo mokro było itp.
w tygodniu byłem głównie w pracy, choć zdarzyło mi się być w bibliotece narodowej - thrice!
Bez żenady mogę przyznać że jak pomyślę o lodowatych porankach i tym,
że dziś skończył mi się bilet na awtobusy to mam ochotę założyć gips s powrotem :|
jadę na działkę zawinąć Don Tadeusza do warszawy.
Nar a
niedziela, 31 sierpnia 2008
poniedziałek, 25 sierpnia 2008
Boom De Ah Dah
dziś rano w drodze do roboty po jak zwykle za krótkim urlopie, myślałem ze dzisiejszy wpis tutaj będzie utrzymany w konwencji "nienawidzę poniedziałku" oraz "wszystko mnie boli"...
pierwszy widok za oknem i pierwsze chwile w pracy wogole mnie nie rozczarowały bylo tak jak przewidziałem
kiedy już ogarnąłem się z gówna i moglem spokojnie przycupnąć przy kompie, Rysia na gg wrzuciła linka do "Boom de ah dah" i świat na chwilę stał się ładniejszy :)
lubię takie fajne reklamy :)
Boom De Ah Dah na YouTube
world is just awesome
pierwszy widok za oknem i pierwsze chwile w pracy wogole mnie nie rozczarowały bylo tak jak przewidziałem
kiedy już ogarnąłem się z gówna i moglem spokojnie przycupnąć przy kompie, Rysia na gg wrzuciła linka do "Boom de ah dah" i świat na chwilę stał się ładniejszy :)
lubię takie fajne reklamy :)
Boom De Ah Dah na YouTube
world is just awesome
czwartek, 21 sierpnia 2008
Dla tych co niewiedzą...
– Plany były wywieszone...
– Wywieszone? By je znaleźć, musiałem zejść do piwnicy!
– Tam jest dział informacji.
– Potrzebowałem latarki.
– No, może światło było zepsute.
– Schody też.
– Znalazł pan jednak ogłoszenie, nie?
– Znalazłem. Tak, znalazłem – stwierdził Artur. – Było wywieszone na dole zamkniętej szafy na akta, stojącej w nieużywanym klozecie, na drzwiach którego napis ostrzegał: UWAGA ZŁY LEOPARD!
– Wywieszone? By je znaleźć, musiałem zejść do piwnicy!
– Tam jest dział informacji.
– Potrzebowałem latarki.
– No, może światło było zepsute.
– Schody też.
– Znalazł pan jednak ogłoszenie, nie?
– Znalazłem. Tak, znalazłem – stwierdził Artur. – Było wywieszone na dole zamkniętej szafy na akta, stojącej w nieużywanym klozecie, na drzwiach którego napis ostrzegał: UWAGA ZŁY LEOPARD!
Why so serious?
Byliśmy w piątkę w ustroniu
ruszyliśmy w czwartek,
część pociągiem
część niepociągiem.
taki wypad to znakomity sprawdzian,
Odporności charakterów i mięśni wszelakich na przemęczenia.
to trasa "mniejwięcej" z 1 dnia:
View Larger Map
lajt po płaskim.
a w tym czasie Katarynka z Ajrin drapały się na Czantorię ze skutkiem pozytywnym
2 dzień pod znakiem deszczu spędziliścy wszyscy w cieszynach czeskim i polskim
3 dzień to znowu góry.
obie drużyny tą samą trasą:
na równicę i przez orłową, świniorkę, trzy kopce i kamienny do Wisły-miejscowości, skąd po obiedzie rowerzyści udali sie nad zbiornik Czerniański i z powrotem wdłuż wisły-rzeki, a pieszyści rajd po karczmach w drodze do ustronia. Należy dodać że rowerzyści spali kilka godzin dłużej :P i ruszyli później
4 dzień z rana pożegnaliśmy Ajrin która odjechała do miasta nad Odrą, zabierając Katarynkę do Pszczyny. Reszta po krótkiej i niezbyt zaciekłej dyskusji postanowiła wwieść dupsko na czantorię. tak też uczyniliśmy. krótka wędrówka i byliśmy na szczycie - rozejrzeliśmy się i zeszliśmy do kolejki którą też zjechaliśmy.
na koniec niespodzianka
po powrocie rozbolała mnie ręka od wielkiego dzwonu....
Dostałem gips na 10-14 dni co oznacza ascezę rowerową.
rower w serwisie :|
Hamulce tarczowe to moja zmora - głośne i szybko się zużywają...
pan w serwisie powiedział że są bardzo dobre (te moje) i to mnie troche podbudowało.
nadmienił jednak że jak już zużyje te gówniane klocki to mi zaproponuje coś lepszego :| eh
GALERYJA
ruszyliśmy w czwartek,
część pociągiem
część niepociągiem.
taki wypad to znakomity sprawdzian,
Odporności charakterów i mięśni wszelakich na przemęczenia.
to trasa "mniejwięcej" z 1 dnia:
View Larger Map
lajt po płaskim.
a w tym czasie Katarynka z Ajrin drapały się na Czantorię ze skutkiem pozytywnym
2 dzień pod znakiem deszczu spędziliścy wszyscy w cieszynach czeskim i polskim
3 dzień to znowu góry.
obie drużyny tą samą trasą:
na równicę i przez orłową, świniorkę, trzy kopce i kamienny do Wisły-miejscowości, skąd po obiedzie rowerzyści udali sie nad zbiornik Czerniański i z powrotem wdłuż wisły-rzeki, a pieszyści rajd po karczmach w drodze do ustronia. Należy dodać że rowerzyści spali kilka godzin dłużej :P i ruszyli później
4 dzień z rana pożegnaliśmy Ajrin która odjechała do miasta nad Odrą, zabierając Katarynkę do Pszczyny. Reszta po krótkiej i niezbyt zaciekłej dyskusji postanowiła wwieść dupsko na czantorię. tak też uczyniliśmy. krótka wędrówka i byliśmy na szczycie - rozejrzeliśmy się i zeszliśmy do kolejki którą też zjechaliśmy.
na koniec niespodzianka
po powrocie rozbolała mnie ręka od wielkiego dzwonu....
Dostałem gips na 10-14 dni co oznacza ascezę rowerową.
rower w serwisie :|
Hamulce tarczowe to moja zmora - głośne i szybko się zużywają...
pan w serwisie powiedział że są bardzo dobre (te moje) i to mnie troche podbudowało.
nadmienił jednak że jak już zużyje te gówniane klocki to mi zaproponuje coś lepszego :| eh
GALERYJA
wtorek, 12 sierpnia 2008
od wielkiego dzwonu
choć u mnie jednak częściej...
dziś dzwon który w kategorii "Widowisko cyrkowe" zgarnąłby 9 z 10
jechałem śpiesząc sie do kochanej Katarynki wzdłuż Okopowej kiedy zza rogu wyjechał Traktor
no nie dosłownie...
...gość na rowerze DH który ważył na oko coś kolo 25kg (kierowca kolo 70)
zaliczyłem salto i wylądowałem na glowie rower został z tyłu.
kiedy już siedziałem po wszystkim na ziemi zastanawiałem sie co będzie do wymiany w radku...
otóż nic :O
naprawdę... kopara ... niema śladu na rowerze poza małą ryską na kierownicy...
mam za to potrącony nadgarstek lewy oraz kask z urwanym daszkiem(naprawione) i porysowanym wierzchem...
okład z Altacetu i na zakupy.
dziś dzwon który w kategorii "Widowisko cyrkowe" zgarnąłby 9 z 10
jechałem śpiesząc sie do kochanej Katarynki wzdłuż Okopowej kiedy zza rogu wyjechał Traktor
no nie dosłownie...
...gość na rowerze DH który ważył na oko coś kolo 25kg (kierowca kolo 70)
zaliczyłem salto i wylądowałem na glowie rower został z tyłu.
kiedy już siedziałem po wszystkim na ziemi zastanawiałem sie co będzie do wymiany w radku...
otóż nic :O
naprawdę... kopara ... niema śladu na rowerze poza małą ryską na kierownicy...
mam za to potrącony nadgarstek lewy oraz kask z urwanym daszkiem(naprawione) i porysowanym wierzchem...
okład z Altacetu i na zakupy.
poniedziałek, 11 sierpnia 2008
CZŁOWIEK POWINIEN SIĘ CZYMŚ INTERESOWAĆ I DO CZEGOŚ DĄŻYĆ
W
e środę na antenie polskiego radia
program trzeci, swoją listę osobistą prezentował jakiś aktorek, którego rozśmieszały dowcipy i niedopowiedzenia o dymkach i trawkach... Wydało mi sie to niesłychanie denne... kawałki puścił niezłe ale rozwalił mnie powtórkowo z rozrywkowy "WIERSZ O TYM, ŻE CZŁOWIEK POWINIEN SIĘ CZYMŚ INTERESOWAĆ I DO CZEGOŚ DĄŻYĆ" Artura Andrusa, nadany w przerywniku... Spadłbym z krzesła
ze śmiechu gdybym siedział.
DODANE: Artur Andrus śpiewa na youtube
Ponownie, będąc pasażerem pociągu intersiti relacji warszawa szczecin, siedziałem zasłuchany w radioodbiornik z racji nieposiadania żadnej lektury... Drogie dzieci, należy pamiętać aby się zawsze sie zaopatrzyć w odrobinę beletrystyki lub jakowyś periodyk , bo po ~6 godzinach jazdy żuchwa boli od ziewania. Nic śmiesznego nie zaobserwowano, skurcze i spocenia w dziwnych miejscach które wystąpiły w czasie podróży zdyskwalifikowano z grupy śmiesznych i skatalogowano jako męcząco-żenujące.
Szczecin...
Gdyby nie Katarynka to pewnie bym następnego dnia zawinął się z powrotem.
Całe szczęście że zaplanowała dokładnie cały mój pobyt i zagwarantowała mi olimpijskie konkurencje takie jak: wynoszenie gabarytów do śmietnika na czas, sprzątanie na czas, jedzenie na czas, rozmowy z Teściową na czas, noszenie szaf na czas, spanie na czas, rąbanie drewna na czas... i inne na c zas. z tego powodu chodziłem raczej śpiący...
Pierwszą ofiarą mego zmęczenia padłem ja sam kiedy to przybywszy na parapetówkę do Ireny po wysiedzeniu 2 hodzin padłem na łóżko i zasnąłem ku zażenowaniu swoim i innych gości.
Jeszcze raz najmocniej z całego serca strasznie ogromnie przepraszam.
W szczecinie są przepyszne tomatoes w szklarni na ul księdza robaka, rosną tam naprawdę malutkie w kiściach. Bez chemii zasilane jedynie wodą i nawozem wypadającym z małych zwierząt hodowanych na wsiach...
Takie małe czerwono-pomarańczowe landryneczki, szkoda że zebrałem tylko dwa pojemniki... z czego jeden stał się składnikiem równania dla Mcina w podziękowaniu za podwózkę...
...nie nawóz - pomidory.
eh
szykuje się ustroń...wiążę z nim wielkie nadzieje
fotki: tablica rejestracyjna samochodu na ul konstruktorskiej w Wwie
kadr z filmu JUMANJI (przypadkiem dziejący się u mnie na dymańskiej)
widoczek w mieście Schwedt 50km od Szna
oraz Szn i salon pralniczy koło zamku
(podobno w w Wie na Żoliborzu tesz jest)
DODANE: Artur Andrus śpiewa na youtube
Ponownie, będąc pasażerem pociągu intersiti relacji warszawa szczecin, siedziałem zasłuchany w radioodbiornik z racji nieposiadania żadnej lektury... Drogie dzieci, należy pamiętać aby się zawsze sie zaopatrzyć w odrobinę beletrystyki lub jakowyś periodyk , bo po ~6 godzinach jazdy żuchwa boli od ziewania. Nic śmiesznego nie zaobserwowano, skurcze i spocenia w dziwnych miejscach które wystąpiły w czasie podróży zdyskwalifikowano z grupy śmiesznych i skatalogowano jako męcząco-żenujące.
Szczecin...
Gdyby nie Katarynka to pewnie bym następnego dnia zawinął się z powrotem.
Całe szczęście że zaplanowała dokładnie cały mój pobyt i zagwarantowała mi olimpijskie konkurencje takie jak: wynoszenie gabarytów do śmietnika na czas, sprzątanie na czas, jedzenie na czas, rozmowy z Teściową na czas, noszenie szaf na czas, spanie na czas, rąbanie drewna na czas... i inne na c zas. z tego powodu chodziłem raczej śpiący...
Pierwszą ofiarą mego zmęczenia padłem ja sam kiedy to przybywszy na parapetówkę do Ireny po wysiedzeniu 2 hodzin padłem na łóżko i zasnąłem ku zażenowaniu swoim i innych gości.
Jeszcze raz najmocniej z całego serca strasznie ogromnie przepraszam.
W szczecinie są przepyszne tomatoes w szklarni na ul księdza robaka, rosną tam naprawdę malutkie w kiściach. Bez chemii zasilane jedynie wodą i nawozem wypadającym z małych zwierząt hodowanych na wsiach...
Takie małe czerwono-pomarańczowe landryneczki, szkoda że zebrałem tylko dwa pojemniki... z czego jeden stał się składnikiem równania dla Mcina w podziękowaniu za podwózkę...
...nie nawóz - pomidory.
eh
szykuje się ustroń...wiążę z nim wielkie nadzieje
fotki: tablica rejestracyjna samochodu na ul konstruktorskiej w Wwie
kadr z filmu JUMANJI (przypadkiem dziejący się u mnie na dymańskiej)
widoczek w mieście Schwedt 50km od Szna
oraz Szn i salon pralniczy koło zamku
(podobno w w Wie na Żoliborzu tesz jest)
środa, 6 sierpnia 2008
UWAGA ZŁY LEOPARD!
tak sie jakoś dziwnie okazało, że na tym blogu ogłaszam co u mnie słychać.
mało rozmawiamy, ale jeśli ktoś jest ciekawy to zagląda tutaj i wie.
więc przejdę do raportu:
Rower (pierwszy bo to blog o narowerby-ach) zdrowy - 20zł za prostowanie haka od ręki, w bikemanie chcieli go na noc :) ale nie dałem. generalnie denerwujący goście na bartoka - o wielki mi kolarz przyjechał na radonie, jak masz taki rower to sam go sobie naprawiaj. - bez łachy, będę się prosił żeby traktowano mnie z należytym klientowi szacunkiem --> kozy doić z takim podejściem mogą...choć Ryśkę obsłużyli tip top i za frajer... ja tam nie pójdę więcej.
Szczecin - zawijam kiece i lece - czwartek 16 55 IC z centralnej (z rowerem - prawdopodobnie popedałujemy do ojczyzny radka, german engineering in da house )
Nietoperz - beze mnie... ale to już zainteresowani wiedzą...
love and kisses
Zaphod
mało rozmawiamy, ale jeśli ktoś jest ciekawy to zagląda tutaj i wie.
więc przejdę do raportu:
Rower (pierwszy bo to blog o narowerby-ach) zdrowy - 20zł za prostowanie haka od ręki, w bikemanie chcieli go na noc :) ale nie dałem. generalnie denerwujący goście na bartoka - o wielki mi kolarz przyjechał na radonie, jak masz taki rower to sam go sobie naprawiaj. - bez łachy, będę się prosił żeby traktowano mnie z należytym klientowi szacunkiem --> kozy doić z takim podejściem mogą...choć Ryśkę obsłużyli tip top i za frajer... ja tam nie pójdę więcej.
Szczecin - zawijam kiece i lece - czwartek 16 55 IC z centralnej (z rowerem - prawdopodobnie popedałujemy do ojczyzny radka, german engineering in da house )
Nietoperz - beze mnie... ale to już zainteresowani wiedzą...
love and kisses
Zaphod
poniedziałek, 4 sierpnia 2008
Wieczorem, przed mym domem...
podejrzewam że skrzywiłem hak od przerzutki...ale pewność będę miał jutro po wizycie w serwisie.
Ale o so chodzi?
Wracając z usrynowa dzięki uprzejmości Rysi mogłem zahaczyć o empiq i zakupić bilet do Szczecina do któregoż wybieramy się z rowerkiem.
potem odprowadziwszy towarzyszkę włajaży do alei witosa ruszyłem w kierunku
Fotograficzność wymagała jednak ode mnie ciągłego zdejmowania i zakładania plecaka, co z kolei powodowało wzbierającą we mnie frustracje koniecznością
toteż telefon wylądował powieszony na szyi a następnie spowodował wrażenie spadania telefonu na bruk a to spowodowało zaciśnięcie się rąk na klamkach hamulców co z kolei spowodowało efektowny przelot na niewielkiej wysokości nad kierownica mojego szanownego korpusu ciągnącego za sobą moje nogi, rower korzystając z okazji że nikt sie nim nie interesował pierzchnął na bok, a że głupi nie potrafi chodzić to się wywrócił na prawo i wyrżnął przerzutką o ziemię. komórka okazała się udawać spadanie, którego nie udawała za to lampka czerwona emitująca światło w trzech trybach, która udawała komórkę wydając okropnie trzeszcząco-pękająco-rozsypujący się dźwięk po zderzeniu z glebą.
obśmiałem się z własnej gupoty i poszłem do domu.
Dobranoc
niedziela, 3 sierpnia 2008
wygrała masa
wygrała masa
nie ze względu na marną pogodę tylko z powodu lenia...
wahaliśmy sie a ja zadecydowałem. Okazja jeszcze się znajdzie.
Pogoda na masie dopisała - duchota była tak ogromna że przemoczyłem 2 koszulki zanim kolumna ruszyła.
Potem jak zwykle ciągneliśmy sie jak smród za wojskiem, ale na pocieszenie spotkaliśmy po drodze kilku wkurzonych kierowców i było trochę śmiechu.
Szukałem w necie jakiejś fotogaleryji ale chyba trochę za wcześnie. Znalazłem za to tego goscia, na blogu ma filmik i mikro galerię (i nazwałem blog podobnie - się okazało)
Jako że Katarynka wyjechała a ja sam to rzadko gotuję wczoraj obiad jadłem dopiero o 20 :) u Poli picca była.
Wracając pociemaku odprowadziłem Ryśkę do mostu świętokrzyskiego, lało jak z cebra. Byłem tak przemoczony że się zastanawiałem czy w ogóle zsiadać z roweru na siku... zsiadłem, co jak się okazało było lepszym wyjściem bo buty były już pełne deszczówki i by się przelało.
Dziś jedziemy wozem na działkę.
Właśnie skończyło sie pranie.
może trochę opalę bebech...byleby słońce było.
nara
nie ze względu na marną pogodę tylko z powodu lenia...
wahaliśmy sie a ja zadecydowałem. Okazja jeszcze się znajdzie.
Pogoda na masie dopisała - duchota była tak ogromna że przemoczyłem 2 koszulki zanim kolumna ruszyła.
Potem jak zwykle ciągneliśmy sie jak smród za wojskiem, ale na pocieszenie spotkaliśmy po drodze kilku wkurzonych kierowców i było trochę śmiechu.
Szukałem w necie jakiejś fotogaleryji ale chyba trochę za wcześnie. Znalazłem za to tego goscia, na blogu ma filmik i mikro galerię (i nazwałem blog podobnie - się okazało)
Jako że Katarynka wyjechała a ja sam to rzadko gotuję wczoraj obiad jadłem dopiero o 20 :) u Poli picca była.
Wracając pociemaku odprowadziłem Ryśkę do mostu świętokrzyskiego, lało jak z cebra. Byłem tak przemoczony że się zastanawiałem czy w ogóle zsiadać z roweru na siku... zsiadłem, co jak się okazało było lepszym wyjściem bo buty były już pełne deszczówki i by się przelało.
Dziś jedziemy wozem na działkę.
Właśnie skończyło sie pranie.
może trochę opalę bebech...byleby słońce było.
nara
sobota, 2 sierpnia 2008
zaćmienie
pomimo zastrzeżeń zgłaszanych przez P. i Rysię że będzie padać, twardo obstawiałem na swoim...
a tu psikus jeszcze nie ma 13 a już pada :|
wczoraj było zaćmienie słońca takie niepełne bo tylko 1/3 była zasłonięta
w ramach przerwy w pracy wybebeszyłem dyskietkę i przez złożoną na pół (2 warstwy) folie zrobiłem dwie fotki komórką
potem wykadrowałem w pikassie bo komórka nie ma takiego zuumu.
tyle teraz, potem zamelduję jak było na masie albo w trasie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)